poniedziałek, 2 listopada 2009

Tanie Linie Kolejowe


Tanie Linie Kolejowe często są droższe od standardowych połączeń. Ale mają atuty, za które warto dopłacić kilka złotych.

Niebiesko-szare pociągi TLK czasem można pomylić z IC. I w gruncie rzeczy nie byłaby to pomyłka nieuzasadniona, bo wyższą klasą wyposażenia i kolorem wagonów faktycznie wydają się zbliżać do stojących na niezłym poziomie IC.

Najpierw miejsca pod oknem
Przede wszystkim pociągi Tanich Linii Kolejowych (TLK) szybciej pokonują odległości między miastami, a komfort jazdy oferują znacznie wyższy od standardowych połączeń (m.in. dotyczy to czystości pociągu i jakości wyposażenia). Kupując bilet, zawsze otrzymujemy miejscówkę, gwarantującą miejsce do siedzenia w wagonie dla palących bądź niepalących. Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że w pierwszej kolejności sprzedawane są miejsca przy oknach. Gdy wsiada się do wagonu (którego numer mamy zapisany na bilecie) i przechodzi w stronę swojego przedziału (numer miejsca również na blankiecie) - możemy zauważyć, że na początkowej stacji (i przy niewielkiej liczbie pasażerów) w każdym przedziale zajęte są tylko dwa miejsca pod oknami. Zmienia się to dopiero w trakcie dalszej podróży.

Miłe drobiazgi budują atmosferę
Co jeszcze świadczy na korzyść TLK? Miłe drobiazgi. Na początkowej stacji do przedziałów dostarczane są najnowsze gazety - kiedyś "Gazeta Wyborcza" i "Dziennik", ostatnio tylko "Wyborcza". Każda w dwóch egzemplarzach, by pasażerowie mogli swobodnie oddać się lekturze, nie wyszarpując jej sobie nawzajem. W trakcie podróży wzdłuż korytarzy kursuje pracownik obsługi, oferujący podróżnym kawę, herbatę, inne napoje i drobne przekąski. Wszyscy, których dotąd spotkałem byli bardzo uprzejmi. Informacja o stacji, do której się zbliżamy przekazywana jest przez głośnik na kilka minut przed dotarciem do celu, a tuż po wyruszeniu w dalszą podróż - tą samą drogą dowiadujemy się, w jakich godzinach powinniśmy dotarzeć do najważniejszych miast mijanych po drodze. Niby niewiele, a jednak bardzo przyjemnie.

TLK na rozkładach jazdy oznaczone są kolorem niebieskim - w przeciwieństwie do czerwonych pociągów pośpiesznych i czarnach (a w internecie pomarańczowych) pociągów osobowych. Na te kolory dziś trzeba zwracać szczególną uwagę. Przeoczenie może nas kosztować nawet kilkanaście złotych za jeden przejazd.

3 komentarze:

  1. Coz ... nie wiem jakim TLK jechal autor tego bloga, ale ja nie mialem az takiego szczescia, zeby jechac czystym skladem... Podstawione byly zwykle wagony (te zielone 2kl), po 8 miejsc w przedziale, wszystkie zajete. To jeszcze nic - sprzedawane sa bilety bez wskazania na miejsce (to jakis absurd!) - klient rozsiada sie na wolnym miejscu, a pozniej ani mysli go zwolnic! (mialem taka przygode kiedys, niestety musialem stac cala podroz, mimo dokladnego okreslenia miejsca, gdzie mam siedziec, a konduktor nawet nie zajeknal) - wiec TLK? Nie dziekuje

    OdpowiedzUsuń
  2. "Coz ... nie wiem jakim TLK jechal autor tego bloga, ale ja nie mialem az takiego szczescia, zeby jechac czystym skladem..."
    W ciągu ostatnich trzech miesięcy jeździłem kilkoma TLK na kilku trasach. Tylko ostatnio - jadąc tym razem z Krakowa - miałem całą serię problemów, a jedną z dziwnych sytuacji była toaleta zachlapana wodą już na stacji początkowej (nie mylić z pomieszczeniem bezpośrednio po myciu!).

    "Podstawione byly zwykle wagony (te zielone 2kl), po 8 miejsc w przedziale, wszystkie zajete."
    Chyba tylko raz widziałem zielony wagon... Widać miałem szczęście! :)

    "To jeszcze nic - sprzedawane sa bilety bez wskazania na miejsce (to jakis absurd!) - klient rozsiada sie na wolnym miejscu, a pozniej ani mysli go zwolnic! (mialem taka przygode kiedys, niestety musialem stac cala podroz, mimo dokladnego okreslenia miejsca, gdzie mam siedziec, a konduktor nawet nie zajeknal) - wiec TLK? Nie dziekuje"
    Raz tylko w TLK słyszałem rozmowę pasażerów z konduktorem, którzy wyrażali swój sprzeciw wobec faktu, że dostali bilety z miejscówkami, a z jakiegoś powodu w pociągu ich nie uznawano (było tam jakieś zamieszanie - jechał lepszy skład IC zamiast TLK, ale jako pociąg pospieszny - niewiele wtedy zrozumiałem, wolałem odestać te dwie godziny jazdy).

    Poza tym zawsze dostaję bilet z miejscówką, a tłoku w pociągu TLK nie doświadczyłem nawet w wakacje... Co nie znaczy, że go nie ma! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jakoś nie umiem sobie wyobrazić TLK z pustymi korytarzami na trasie Gdańsk-Warszawa. Jechałem kilkukrotnie i zawsze tak samo. W pośpiesznych było jeszcze gorzej! Ciekawe jak spółka rozwiąże ten problem...? Czy dalej ludzie na korytarzach będą jeździli jak bydło? Tak jest każdorazowo w pociągu relacji Kołobrzeg-Kraków, któremu nawet dopięcie kilku wagonów nie pomoże! Już widzę te miejscówki stojące lub leżące pokotem na korytarzach. Teraz będziemy musieli płacić za stanie bądź lezenie na korytarzach. Ot Takie to nowe idzie!

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj, oceń, dodają swoją opinię. Na Twój głos czekają Czytelnicy bloga!